sobota, 21 maja 2016

Rozdział 10

Przewracała się z boku na bok to przytulając się do Severusa, to go odpychając. Nie mogła znaleźć sobie miejsca i mimo pełnych gniewu pomruków leżącego obok nietoperza wierciła się, próbując zasnąć.

- Idź już spać.. - burknął, zaspany.
- To nie jest takie proste.. - westchnęła i podniosła się do siadu. -  Nie mogę zasnąć, Sev.
- Spróbuj..
- Sev! - podniosła ton, zirytowana jego zachowaniem. Ten się podniósł i oparł głowę na jej ramieniu, jakby była poduszką.
- Idź do łazienki i posiedź w ciepłej wodzie, zrobisz się senna i przestaniesz mnie tak kopać w łóżku.. - mruknął i opadł na łóżko, naciągając na siebie kołdre. Luna zrezygnowana wstała i przeciągnęła się. Może miał rację? Tak czy siak przyda jej się chwila relaksu. Ruszyła powolnym krokiem do łazienki. Weszła zamykając za sobą drzwi i rozebrała się, po czym odkręciła wodę. Rozczesała włosy spinając je wysoko, by przypadkiem się nie zmoczyły i już po chwili siedziała w wannie. Ciepła woda działała cudownie na jej mięśnie, rozluźniając je. Odchyliła głowę do tyłu i przymknęła oczy, by na chwilę pogrążyć się w swoich myślach. Niestety pogrążyła się w nich tak bardzo, że zasnęła.

Stała w małym, szarym pokoju, ale to nie był ten sam, w którym była przetrzymywana u Voldemorta. Wyszła na korytarz i zbiegła po schodach na dół, wybiegając przez drzwi na zewnątrz. Teraz stała przed Hogwartem albo raczej przed tym co z niego zostało. Dookoła niej było pełno martwych ciał uczniów.. Znała większość z nich. Do oczu napłynęły jej łzy, a kolana ugięły się pod nią. Jak do tego wszystkiego doszło? Przecież jej przyjaciele mieli zniszczyć horkruksy.. Tak niewiele brakowało. Zadrżała kiedy poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu. Chciała spojrzeć kto to, ale nie potrafiła. Bała się tego kogo ujrzy.
- Widzisz? Nic Wam nie pomoże. - zaśmiał się przeraźliwie, przez co przeszły ją ciarki. - Przekonaj ich, żeby się poddali albo sama ich zabijesz.
- Ale.. jak? - głos jej drżał.
- Jesteś taka jak ja córeczko. - jego głos wydawał się być pełen dumy, jednak czuła, że kpi sobie z niej. - Wymyślisz coś. - zacisnął dłoń, którą trzymał na jej ramieniu, a Luna poczuła nagle jak przepełnia ją gniew i nienawiść do wszystkiego co żyje. - Jesteś taka jak ja. - powtórzył, a ona straciła przytomność.

Poderwała się oddychając bardzo szybko i płytko. W uszach dzwonił jej śmiech Czarnego Pana i jego słowa "jesteś taka jak ja". Wzdrygnęła się na samo wspomnienie, przetarła oczy i rozejrzała się dookoła - cały czas była w łazience. Woda w wannie była już zimna. Szybko wyszła i wytarła się ręcznikiem, po czym ubrała w ciepłą piżamę. Rozpuściła włosy, wchodząc do sypialni i zauważyła, że Severus śpi w najlepsze. Postanowiła, że nie będzie go budziła. Chwyciła różdżkę i zamieniła swoją piżamę w szare spodnie dresowe i czarną bluzkę, po czym schowała kawałek drewna do kieszeni. Splotła swoje włosy w warkocz i westchnęła. Czas poszukać czegoś w bibliotece. Ostatni raz spojrzała na Severusa i zniknęła za drzwiami. Zauważyła, że na korytarzu nikogo nie było i cieszyła się z tego. Nikt przecież nie mógł się dowiedzieć o tym co ich łączy. Ruszyła szybkim krokiem to biblioteki i już po chwili była na miejscu, biorąc kilka książek w dłonie. Zaczęła wertować kartkę po kartce szukając czegokolwiek co wyjaśni jej jak odnaleźć horkruksy, jak je zniszczyć, jak dowiedzieć się ile ich jest? W międzyczasie szukała także tego, dlaczego czuła taki gniew.. taką nienawiść, kiedy zacisnął dłoń na jej ramieniu. Przecież musiałby wejść do jej głowy, ale nie zrobił tego. To był sen, więc w takim razie jak?

Przejrzała chyba z 20 książek i nic! Znalazła tylko krótki fragment o tym, że jeśli osoba jest z kimś związana (np. więzami krwi), a ich charaktery są praktycznie identyczne to przyśnić mogą się sny z urywkami przyszłych wydarzeń. Oczywiście te mogą ulec zmianie, bo przyszłość kształtuje się cały czas w zależności od podjętych decyzji. Z tym, że.. ona nie była taka jak on, prawda? Więc to nie mogło być to. To nie mogła być przyszłość. Ona nie jest taka jak on!
Nie mogła wytrzymać swoich myśli i szybko zamknęła książkę, po czym odłożyła ją na stosik. Wszystkie książki odniosła i wyszła z biblioteki na korytarz, który tętnił już życiem. Musiała stąd wyjść. Szybkim krokiem ruszyła w stronę wielkich drzwi Hogwartu, a potem już praktycznie biegła jak najdalej stąd. Zatrzymała się dopiero nad jeziorem, opierając się rękoma o kolana i dysząc ze zmęczenia. Nie ma co - trzeba poprawić kondycję! Usiadła na brzegu i wpatrywała się w tafle wody. Dookoła nie było nikogo. Podejrzewała, że żaden z uczniów nigdy tu nie był - ona sama też nigdy wcześniej tu nie trafiła. Zastanawiała się gdzie jest i w jaki sposób ma teraz wrócić do Hogwartu? Chociaż nie było tam tak źle. Przez moment mogła być sama, nie bojąc się o to czy przeżyje. Podniosła się z ziemi i weszła do wody, zanurzając się po czubek głowy i wypłynęła dopiero kiedy zabrakło jej powietrza. Nagle usłyszała czyjś głos i dostrzegła jakąś postać na brzegu. Podpłynęła, a potem wstała i wyszła z wody. Stał przed nią wysoki mężczyzna, który po krótkiej chwili przybrał postać Voldemorta. Zaczęła cofać się do tyłu, wyciągając wysoko przed siebie różdżkę.
- Oh, darujmy sobie uprzejmości. - uśmiechnął się do niej kpiąco.
- Czego chcesz?! - krzyknęła, będąc w dość sporej odległości od niego.
- Chciałem się tylko upewnić, że niczego nie kombinujesz.
- Ty.. - zawahała się. Nie miała pojęcia czy go o to pytać, ale jak inaczej miała się dowiedzieć? - Tobie też się to śniło?
- Dobrze znasz odpowiedź. Na Twoim miejscu zacząłbym już ich przekonywać do poddania się. Koniec końców to Ty ich zabijesz, jeśli  staną do walki.
- Nie. - pokręciła głową. - Ja nigdy tego nie zrobię!
- Jesteś tego pewna? - uśmiechnął się. - Wystarczy jedno zaklęcie niewybaczalne, a zrobisz co będę chciał i nikt.. Nikt! - podniósł głos, wręcz krzycząc. - Nie będzie przypuszczał, że to ja. Pomyślą, że ich zdradziłaś. Trafisz do Azkabanu za nic, a ja w spokoju pozabijam wszystkich, którzy mi się sprzeciwią! 
- Nie możesz!
- Otóż mogę. Pytanie brzmi: co zrobisz, żeby mnie powstrzymać? - zaśmiał się.
- Ja.. - zamknęła oczy, opuszczając różdżkę. - Przekonam ich. - spojrzała w miejsce, w którym stał, ale jego już tam nie było. - I co teraz? - spojrzała w niebo. - Jak ja to zrobię?

Siedziała parę godzin nad jeziorem, ale nic nie wymyśliła. Kiedy robiło się coraz ciemniej zebrała się i wróciła do Hogwartu, od razu kierując się do dormitorium. Jej ciało było słabe, ale nie była w stanie zmusić się do zjedzenia czegokolwiek. W końcu stanęła w pokoju wspólnym, a Harry i Hermiona uśmiechnęli się na jej widok. Czyli już wrócili.
- Jak wam poszło? - rzuciła od niechcenia i usiadła na kanapie, odchylając głowę do tyłu.
- Zniszczyliśmy kolejnego. - powiedział dumnie Harry. - Jesteśmy coraz bliżej pokonania go.
- Nigdy.. Nigdy się nie zastanawialiście co będzie, jeśli wam się nie uda? - spojrzała na nich. - Może lepiej jest odpuści.. przeczekać.
- Zwariowałaś? -wydarł się na nią Harry. - Przeczekać? Czy Ty się słyszysz?
- Tak, ale może tak byłoby lepiej. Nikt by nie zginął, a w odpowiednim momencie pokonalibyśmy go.
- Luna.. dobrze się czujesz? - spojrzała na nią podejrzliwie Hermiona. - Coś się stało?
- Nie.. Po prostu zastanawiam się.
- No to lepiej przestań, bo źle Ci to robi. - brunet wstał i wyszedł.
- Możesz mi powiedzieć. - zapewniła ją.
- Nic się nie stało. Po prostu uważam, że ta cała wojna jest bezsensowna!
- Luna. - jej ton stał się trochę chłodniejszy wobec niej. - Walczymy o wolność. O to żeby Voldemort nie zniszczył wszystkiego co kochamy, a Ty chcesz odpuścić?
- Tak byłoby lepiej według mnie. - starała się brzmieć jak najbardziej przekonująco, ale wiedziała, że Hermiona ma rację. Nie uda jej się ich wszystkich przekonać. Oni walczą o to, żeby przeżyć i go zniszczyć, a nie o kawałek ciastka. Wstała na równe nogi i opuściła salon. Snuła się korytarzami i nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Nigdzie nie miała choć chwili spokoju, po za tym.. nie wiedziała co ma zrobić?
- Słabo Ci idzie. - usłyszała cichy głos w swojej głowie.
- Starałam się... - rozglądała się na boki.
- Za słabo! - głos nasilił się.
- Oni się nie poddadzą! Walczą o przeżycie! - zasłoniła uszy, żeby stłumić swoje myśli i  ten cholerny głos.
- Uparta jesteś, Luna. - na chwilę nastała cisza. - Ale ja też jestem uparty. Imperio..
Luna poczuła, że jej świadomość odpływa. Teraz nad jej ciałem miał całkowitą kontrolę Czarny Pan. Jej ciało ruszyło przed siebie wzdłuż korytarza. Pierwsze osoby, które stanęły na drodze oberwały cruciatusem, ale niestety - Lord Voldemort nie zamierzał przestawać.
- Przestań! - Luna próbowała przeciwstawić się zaklęciu.
- Daruj sobie. Ostrzegałem Cię co się stanie.
- Nie.. - na chwilę odzyskała kontrolę. Właśnie wtedy zjawiła się McGonagall.
- Moore! Co Ty wyprawiasz?! - patrzyła na nią z przerażeniem.
- Pani profesor! Musi mnie pani powstrzymać! - powiedziała przerażona.
- Co Ty mówisz?
Poczuła znowu jak odpływa.
- Ona.. - zaśmiał się i sterując jej ciałem uniósł różdżkę w stronę krukonki. - Avada Kedavra!
- Nie! Cho! - krzyknęła, próbując wyrwać się z pod zaklęcia Imperiusa, ale nie zdążyła..
Ciało krukonki z hukiem upadło martwe na podłogę.
- Coś Ty najlepszego zrobiła? - McGonagall patrzyła na nią z przerażeniem i rzuciła na nią zaklęcie petryfikujące, by nie mogła już nic zrobić.

7 komentarzy:

  1. Wow.. Aż mnie dreszcz przebiegł przy ostatnich słowach.. *.* No to było naprawdę coś! Mega, cudowny, wspaniały rozdział. Przerażające jest to co Voldziu może z nią z zrobić.. Oby Sev nakopał mu w dupsko!
    Cud, miód i czekolada - tak właśnie piszesz. <3 Masz świetne pomysły, naprawdę. :3 Nie pomyślałabym, że może tak wykorzystać Lunę.. I już się nie mogę doczekać co będzie dalej i co z nią zrobią.. *.*
    Oj Sev będzie miał co robić! Ale jak coś to ja się chętnie nim zaopiekuję. :3

    Z poważaniem,
    wciąż pisząca cholerny esej - Marta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wywołałam u Ciebie taką reakcję :3.
      Oh tak. Jest to przerażające, ale spokojnie. To jeszcze nie koniec!
      Ojej, dziękuję :3. Szczerze pisałam ten rozdział od samego rana i jakoś tak nie wiedziałam jak ugryźć swoją wizję, ale jak widzę chyba mi się udało!
      Wiem, wiem i możesz go wziąć, dopóki nie będzie potrzebny w następnym rozdziale :3

      Usuń
    2. Dobra, to zaklepuję i nie oddam!
      Uch, no takiej to dobrze jak ma tyle czasu żeby sobie pisać od rana, pff xD No, ale ja czekam na następny <3

      Usuń
    3. No właśnie nie mam czasu.. Dlatego pisałam od rana do 16, dopisując co jakiś czas zdanie albo dwa XD
      Ah, poczekasz sobie.. chyba kiełkuje mi pomysł w głowie :3

      Usuń
  2. Huhu. Akcja nabiera tempa i widzę, że coś tu nie halo. Luna-Morderca. Nie przemawia to do mnie. Nie podoba mi się akurat ten pomysł, ale ciągnij dalej. :) Ja zawsze taka jestem - Widzę wszystko co złe w pomyśle, który tak na prawdę okazuje się dobry. :) Ciekawa jestem co dalej. W końcu Voldie-Bez-Nosa tak łatwo nie odpuści. ;) A w ogóle. Czy tylko ja uważam, że Jaszczur zachowuje się jak typowa nastolatka? xD

    Pozdrawiam, czasu, weny i przede wszystkim chęci!
    Fox. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiecie, ma pamiętnik, ulubiony pierścień i naszyjnik, specjalny kubek, zwierzaka, o którego się w jakiś sposób troszczy i obsesję na punkcie nastoletniego, sławnego chłopca - Harry'ego. ;)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że pomijając ten wątek Luny mordercy rozdział Ci się podobał :3
      Tak to jest, że po prostu nie zawsze i nie wszystkie pomysły muszą być dobre i każdemu się podobać. Mimo wszystko mam nadzieję, że za bardzo Cię tym nie zraziłam ;-;

      Usuń