czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział 20

Wróciłam! Witam Was misie moje po tak długiej przerwie! Wróciłam jakieś trzy dni temu, ale nie miała siły nic napisać + nie miałam czasu. Dziwne, prawda? Mamy wakacje, a czasu mi brakuje! Eh, ale spokojnie. Poprawię się. Na razie wrzucam rozdział tylko tutaj, jutro zabiorę się za kolejną stronę na As the only way. A do tego czasu zapraszam do czytania! Jestem ciekawa czy taki obrót spraw się spodoba czy może zostanę pobita ze złości? Hm.. intrygująca jest odpowiedź! <3
                                                                                                                                     Wasza Isa.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Jak zawsze zachowujesz dystans, co? - uśmiechnął się, poprawiając przy tym swoje ciemnobrązowe włosy. - Co cię do mnie sprowadza? Nie wpadałeś od ładnych paru lat. - zapytał zaciekawionym głosem.
- Dobrze wiesz po co przyszedłem. - odparł Snape. - Nie jesteś takim idiotą na jakiego wyglądasz.
- Skoro nie to wiesz jakie jest moje zdanie. - powiedział nadal z czarującym uśmiechem na ustach. - Nie wchodzę w twoją gierkę.
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. - tym razem to na jego ustach czaił się uśmiech, jednak był on tajemniczy. Sprawiał, że chciało się poznać to co za sobą kryję.
- Czyżby?
- Siedzi obok ciebie. - odparł, przenosząc wzrok na Lunę.
- Co ta dziewczyna ma do tego? - prychnął, przyglądając się jej uważnie.
- Jest córką Czarnego Pana.
- Żartujesz sobie ze mnie, tak? - zaśmiał się, a w jego niebieskich oczach pojawiły się ogniki ciekawości. - Wygląda zupełnie inaczej niż Tom.
- Nie w tej sytuacji. - odrzekł, przybierając maskę obojętności.
- Jak się nazywasz? - skierował pytanie do białowłosej.
- Luna. - odrzekła, nie spuszczając wzroku z przybysza.
- Krótko i na temat. - powiedział bardziej do siebie niż do nich. - Skąd mam wiedzieć, że ona naprawdę jest jego córką?
- Jest z nim powiązana. - wypił duszkiem Ognistą i nagle wstał. - Przekonaj się sam, Victor. - skierował wzrok na dziewczynę. - Idziemy. - Luna od razu się podniosła i skierowała w stronę schodów. - Jeśli się jednak zdecydujesz - przyślij patronusa. - powiedział ciszej, po czym podążył za białowłosą.
Po chwili odetchnęli świeżym powietrzem, wychodząc z baru.
- To tyle? - odwróciła się do niego, nie zauważając, że pewien mężczyzna obserwuje ich z okna. - Szliśmy ponad dwie godziny dla krótkiej pogawędki?
- Ale jakże skutecznej. - zwrócił się do niej. - Poza tym jeszcze dla Ognistej.
- Której nie zdążyłam wypić.. - mruknęła pod nosem. - Kim on był?
- Stary przyjaciel.
- Musi być albo bardzo starym znajomym albo kiepskim  przyjacielem skoro nie utrzymałeś z nim kontaktu. Niech zgadnę.. był śmierciożercą? - powiedziała na jednym tchu.
- Ależ Ty jesteś irytująca. Nie każda osoba, która się ze mną zadaje była po Jego stronie.
- Kłamiesz. - uśmiechnęła się.
- Skąd możesz to wiedzieć? - spojrzał na nią, spodziewając się tego co zaraz powie.
- Ma znak na przedramieniu. Oczywiście jest zasłonięty koszulą, ale jaki kelner nosi długie rękawy? To oczywiste, że próbuje coś ukryć. Poza tym.. sposób w jaki rozmawialiście.. - przerwała na chwilę. - Jakoś poskładałam to razem.
- Brawo. - zaśmiał się pod nosem. - Widzę, że nie straciłaś bystrego oka. Moje lekcje odniosły sukces, co?
- Mogę o coś zapytać?
- Pytaj.
- Co się stało? Oczywiście pomijając problemy ze mną. - wlepiła w niego swoje duże, zielone oczy.
- Nie wiem o czym mówisz. - jego twarz przybrała maskę obojętności i ruszył przodem.
- Severus.. - powiedziała i chwyciła go za ramię, zatrzymując.
- Chodzi tylko o Ciebie. - syknął. - Nie przejmuj się. Trochę sarkastycznego uśmiechu nikomu nie zaszkodziło. - powiedział, nawet na nią nie patrząc. Puściła szybko jego ramię i pożałowała tego, że zapytała.
- Czekajcie! -  krzyknął za nimi jakiś mężczyzna. Odwrócili się w tamtą stronę i dostrzegli biegnącego w ich stronę Victora. Po krótkiej chwili był już obok nich. - Propozycja nadal aktualna? - uśmiechnął się do nich.
- Długo kazałeś na siebie czekać. - odparł Snape ze swoim nietoperzastym uśmieszkiem. - Idziemy.
Droga powrotna bardzo jej się dłużyła. Severus i Victor rozmawiali o czymś cicho, a ona szła kilka metrów za nimi. Po jej głowie zaczęły krążyć myśli. Jedna bardzo uporczywie próbowała się zmaterializować jako działanie, ale Luna bardzo się pilnowała. Chociaż powiedzenie Severusowi całej prawdy byłoby prostsze to zdecydowanie bardziej bolesne. Nie chciała oglądać go w takim stanie i mimo, że kiedyś będzie musiała mu powiedzieć - na pewno nie był to dzisiejszy dzień.
W końcu z zamyślenia wyrwała ją ręka Snape'a, machająca jej przed oczami.
- Co? - burknęła, przenosząc wzrok.
- Mówi się "proszę". - warknął. - Idź do gospody. - My musimy coś załatwić.
- Niech zgadnę.. Ognista w barze? - uśmiechnęła się pod nosem, a Victor wybuchnął głośnym śmiechem.
- Przejrzała nas stary. - w końcu przestał się śmiać. - Może do nas dołączysz? - powiedział, ignorując piorunujące spojrzenie Snape'a.
- Nie, dzięki. - odparła szybko.. za szybko.
- Co kombinujesz? - zapytał z obojętnym wyrazem twarzy.
- Nic.
- Dobra, idziemy Sev. - Victor pociągnął go za ramię i ruszyli do baru.
- Severus.. - odezwała się po dłuższej chwili, a on odwrócił się. - Pójdę do Neamisa.  - mężczyzna skinął tylko głową i po chwili zniknęli jej z oczu.
Luna maszerowała wgłąb lasu, aż napotkała rozrzucone resztki mięsa.
- Neamis! - krzyknęła, jednak nic się nie wydarzyło. - Neamis! - powtórzyła, mimo to testral nie pojawił się. Zaczęła mieć złe przeczucia, chodziła i nawoływała go. Po długich minutach znalazła swojego podopiecznego. Martwego.
Upadła przy nim na kolana i położyła sobie jego łeb na nogach, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Dłonią przejechała po jego grzywie i zacisnęła dłoń. Jej wzrok powędrował w górę do nieba. Patrzyła na leniwie płynące chmury i pytała samą siebie "co tu się wydarzyło?", po czym zamknęła oczy.

Kiedy je otworzyła siedziała znowu na poddaszu przy stole. Obok niej po lewej stronie był Sev, a z drugiej Victor.
- To była.. wizja? - zapytała samą siebie w myślach, po czym zwróciła wzrok w stronę Vicotra, który wyraźnie oczekiwał odpowiedzi.
- Jak się nazywasz? - powtórzył.
- Luna. - odpowiedziała. - Krótko i na temat. - powiedziała równocześnie z niebieskookim, a oni spojrzeli na nią zdziwieni. - To już się wydarzyło. - szepnęła i wstała. - Muszę iść.
- Dokąd to? - syknął Snape, po czym wstał. - Nie skończyliśmy.
- Neamis jest w niebezpieczeństwie. - spojrzała na niego. - Miałam wizję.. to było takie dziwne.
- Chyba sobie żartujesz? - dołączył do rozmowy Victor. - Wizję? To nie jest jakiś film fantasy. - zaśmiał się pod nosem. - Obudź się dziewczynko.
- Rób jak chcesz. - warknęła do jednego i drugiego, po czym zbiegła po schodach. Obiecała sobie, że jeżeli zdąży go uratować odeśle go do Hogwartu.
Biegła przed siebie tak szybko jak tylko mogła, a po jakimś czasie dotarła do miejsca, gdzie leżało ciało Neamisa. Tym razem lśniła tam zielona kępka trawy. Rozglądała się dookoła, aż dostrzegła ciemną postać, która przemierza drogę bardzo szybko.. za szybko. Ruszyła w ślad za przybyszem, który nie zauważył, że jest śledzony. Nie minęła nawet minuta jak dotarli do testrala. Wokół niego zgromadziło się kilku śmierciożerców, mierzących do niego różdżkami.
- Zostawcie go! - krzyknęła, stając przed koniem i ochraniając go własnym ciałem oraz różdżką.
- Otrzymaliśmy rozkaz zabicia go. Odsuń się. - odezwał się jeden z nich.
- Albo pożałujesz, że weszłaś nam w drogę. - dodał drugi.
- Nigdy! - warknęła, a napastnicy zaczęli ją atakować. Luna odbijała zaklęcia, pilnując aby nic się nie stało testralowi. - Przestańcie. - syknęła, broniąc się przed zaklęciami.
- Poddaj się, dziewczynko. - zaśmiał się pod nosem jeden z nich.
Białowłosa zacisnęła dłoń na różdżce i zacisnęła zęby. Musiała sobie poradzić. Była coraz bardziej zmęczona, a oni nawet nie mieli zadyszki. Po chwili usłyszała, że ktoś się zbliża.
- Kolejni? - pomyślała, ale była zbyt zajęta walką, by poświęcić tej myśli więcej czasu.
- Luna! Uważaj! - do jej uszu dobiegł głoś Victora, odwróciła się i właśnie wtedy oberwała.
Wylądowała na ziemi czując ogromny ból. Jakby każda komórka jej ciała zjednoczyła się z resztą i wybuchała. Krzyczała najgłośniej jak potrafiła, próbując choć trochę zagłuszyć ból, który rozrywał ją od środka. Nie wiedziała ile czasu minęło, może sekundy albo minuty? Dla niej jednak trwało to całą wieczność. Czuła jak raz po raz umiera, by się odrodzić i cierpieć ponownie. W końcu zamknęła oczy, a kiedy je otworzyła nie widziała już nic. Zaszły ciemnością i straciła przytomność.

Obudziła się cała zesztywniała. Otworzyła oczy i zajęło jej chwilę przyzwyczajenie się do ciemności. Podniosła się do siadu i syknęła, kiedy poczuła ból w całym swoim ciele. Mimo to wstała z łóżka i chwiejnym krokiem ruszyła do kuchni - jedynego pomieszczenia, w którym widniało zapalone światło. Powolnym krokiem podeszła do otwartych drzwi i stanęła, patrząc na siedzących przy stoliku Severusa i Victora.
- O patrz, Sev! Nasza księżniczka się obudziła. - uśmiechnął się czarująco, a Snape tylko na nią spojrzał. - Trochę kiepsko idą Ci pojedynki, co?
- Gdzie jest Neamis? - zapytała, ignorując jego pytanie.
- Odesłałem go do Hogwartu. Wystarczy nam kłopotów. - burknął.
- Dziękuję. - powiedziała po chwili, a oni oboje unieśli brew. - Za to, że mnie uratowaliście.
- Nie ma za co, maleńka. - mruknął i wstał. - Do twych usług. - ukłonił się teatralnie, po czym poprawił swoje brązowe włosy. Luna kątem oka zauważyła mordercze spojrzenie Snape'a, które rzucał Victorowi.
- Rozumiem, że się do nas przyłączyłeś? - zapytała, siląc się na lekki uśmiech.
- Sev mnie przekonał. - zaśmiał się, a czarnowłosy miał minę wyrażającą "otaczają mnie idioci".
- Ten atak.. - zaczęła. - To rozkaz Voldemorta? - spojrzała na jednego, a potem na drugiego, zaciskając dłonie w pięści.
- Tak. Wygląda na to, że chciał cię sprawdzić. - w końcu odezwał się, by po chwili upić łyk trunku. Zapewne Ognistej.
- Idiota. - syknęła. - Niech tylko go zobaczę.
- Nie boisz się? - zapytał Victor widocznie zdumiony.
- Nie. - uśmiechnęła się w iście Snape'owski sposób. - Nic mi nie zrobi.
- Skąd ta pewność?
- Jestem mu potrzebna. Inaczej nie zależałoby mu na tym, żebym była w Malfoy Manor. - wytłumaczyła i usiadła między nimi przy stoliku. - Mimo wszystko atak na Neamisa to było przegięcie. - syknęła. - Na pewno spodziewa się mojej złości.. i nawet słusznie.
- Teraz już widzę co miałeś na myśli, Sev. - uśmiechnął się tajemniczo niebieskooki. - Naprawdę jesteś do niego podobna.
- Bardziej niż myślisz. - westchnęła i zabrała Severusowi szklankę, po czym wypiła duszkiem.
- To było MOJE. - warknął.
- Dlatego wypiłam. - uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała w jego oczy, tak cudowne jak zawsze.
- Jesteś nieznośna. - burknął i dolał sobie Ognistej, wypijając ją jednym łykiem.
- Co do tego.. musze z tobą porozmawiać. - powiedziała cicho, patrząc na niego. - To ważne.
- Mów.
- Na osobności. - spojrzała przepraszająco na Victora, a potem znowu na niego. Westchnął ciężko i wstał, wychodząc z nią do pokoju. Białowłosa ruszyła za nim, zamykając za sobą drzwi.
- Czego? - warknął, a ona skrzywiła się.
- Może trochę milej, co? - syknęła.
- Zachowujesz się jak idiotka. Popadasz w dosłownie skrajne emocje, wyżywasz się na mnie, by po chwili się przymilać. Ponadto odciągnęłaś mnie od Ognistej, więc czego oczekujesz? Że padnę teraz przed Tobą na kolana i zacznę błagać, żebyś powiedziała mi cokolwiek? Wyobraź sobie, że trochę mnie to męczy, więc powiedz z łaski swojej czego ode mnie chcesz? - warknął, podchodząc do niej bliżej.
- Jesteś nawalony. - stwierdziła, patrząc na niego.
- I co z tego? - burknął.
- Chciałam z tobą porozmawiać o czymś bardzo ważnym, ale jeśli powiem Ci to teraz to jutro już nie będziesz pamiętał. To jest naprawdę.. ciężkie. - patrzyła na niego, siląc się na miły ton.
- I co z tego, że jest ci ciężko? Myślisz, że ja leże całymi dniami na chmurach? - podniósł ton. - Próbuje chronić cię jak mogę, a Ty masz to w dupie. Jaki jest sens to kontynuować?
- Severus, przestań. Wiem, że jesteś pijany, ale przesadzasz.
- Przesadzam? Boli prawda, co? - przysunął się do niej bliżej.
- Ej. Co się tak drzecie? - wszedł do pokoju Victor, ale oni nawet nie zwrócili na niego uwagi.
- Ah! Jesteś skończonym dupkiem! Myślisz, że jak wypomnisz mi wszystko co zrobiłam to pójdę pokutować? Ja nie jestem Lily! W przeciwieństwie do niej martwię się o ciebie i nie zachowuje się jak nadęta idiotka, która obraża się po jednym wyzwisku. - syknęła ze złością. Nie chciała nigdy poruszać z nim tematu Evans, ale gniew wziął górę. Zanim zdążyła zareagować Severus podniósł rękę i uderzył ją w twarz.
- Nie waż się nigdy obrażać Lily. - warknął, a ona skuliła się i złapała za piekący bólem policzek. Victor szybko zareagował i po chwili był obok Snape'a, odciągając go.
- Stary uspokój się. - spojrzał na białowłosą. - Idź do drugiego pokoju, zejdź mu z oczu zanim bardziej się wkurzy. Zostanę z nim tutaj, poczekam aż wytrzeźwieje. - powiedział, a ona skinęła niezauważalnie głową.
Ruszyła do pomieszczenia obok i zamknęła drzwi na klucz, po czym oparła się o nie plecami zsuwając się powoli na podłogę. Podkuliła nogi i objęła swoje ramiona, chowając w nich twarz.
- Jak mogłam być taką idiotką..

10 komentarzy:

  1. Pierwsza!!! Jestem od początku ale czytałam na telefonie. Jestem ciekawa co powie sev Lubie kiedy wytrzeźwieje. Ogólnie super rozdział weny życze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, jak miło, że piszesz! :3
      Na pewno będzie ciekawie. Jestem szczęśliwa, że rozdział Ci się spodobał, bo miałam do niego mieszane uczucia xD.
      Zapraszam Cię również do drugiego bloga, może też przypadnie Ci do gustu? :3

      Usuń
    2. Jest super ale nie spodziewałam się że Sev potrafi uderzyć Lune

      Usuń
    3. Wierz mi, że ja też nie xD. To wyszło samo z siebie, ale przez to robi się ciekawiej

      Usuń
    4. Kochana,kiedy następny rozdział? :-(

      Usuń
    5. Pojawi się dzisiaj :3. Miałam trochę problemów z internetem i wątpię, że szybko się skończą, ale póki co staram się pisać kiedy tylko mam dostęp do internetu, także spokojnie.

      Usuń
  2. SEV TY KRETYNIE!!!!!!!!!!!!!!! Niech no tylko go złapię! Nie! Wyżyję się na mojej wersji. ;-; JAK MÓGŁ!!!!!!!

    L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, Fox! Witaj. Skoro wywołałam u Ciebie takie emocje to względnie mogę założyć, że się podobało? xD

      Usuń
  3. Aż mi serduszko zabiło jak zobaczyła martwego testrala... *.*
    Rozdział świetny i nowa postać też mnie bardzo ciekawi, co to będzie?! :D Ogólnie to trochę zaskoczyło mnie zachowanie Snape'a, bo żeby uderzyć?! UDERZYĆ?! Z całą moją miłością do niego - przesadził. :(
    Brawo, brawo, pisz dalej i czekam na więcej. :3

    Twoja kochana, najlepsza i najcudowniejsza Marta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay! Podobało Ci się *-* tyle mi wystarczy do szczęścia.
      Ps. Był pijany i obrażono JEGO Lily. Czegóż, więc się spodziewać? XD
      Ps.2 Tak, wiem. Jestem okrutna. <3

      Usuń