piątek, 18 listopada 2016

Rozdział 25

  Misie moje! Przedstawiam Wam pierwszy rozdział od dwóch miesięcy! Jak mówiłam nie porzuciłam opowiadania, ani nigdy nie zamierzałam tego zrobić i właśnie dzisiaj wracam do niego w pełnej gotowości. Mam nadzieję, że poziom nie obniżył się zbyt bardzo i cóż mogę powiedzieć... mój pierwszy blog powraca!
Ps. Po opublikowaniu rozdziału z zaskoczeniem stwierdziłam, że pół rozdziału napisałam w pierwszej osobie, a drugą połowę w trzeciej. Oczywiście poprawiłam już błędy, które nawiasem mówiąc pojawiły się, bo myślałam nad moim drugim blogiem, pisząc ten rozdział xD. Ale do rzeczy! Gdyby pojawiły się jeszcze takie wysoki z mojej strony to proszę, zwracajcie mi uwagę, a ja ze swojej strony spróbuję bardziej sie pilnować.



   Luna wstała dzisiaj wyjątkowo wcześnie. Podniosła się z łóżka i wyszła z pokoju. Do późna myślała nad jej rozmową z Victorem. Możne to ona tutaj popełniła błąd, a nie Severus? Mimo wszystko nie ważne jak bardzo będzie się starała. Jest horkruksem i musi umrzeć, zabierając do grobu swojego ojca. Gdyby tylko było rozwiązanie pośrodku, tak aby mogła dalej żyć u boku Severusa, jednocześnie nie skazując wszystkich dookoła na toczenie wojny i szybką śmierć w najlepszym przypadku. Potrząsnęła szybko głową, wyrzucając z głowy nieznośnie myśli i zeszła po schodach do kuchni. Usiadła na blacie i rozmasowała dłonią bolący kark, przymykając przy tym oczy.
- Jak się spało? - usłyszała obok głos Victora i od razu na niego spojrzała.
- A jak wyglądam? - zapytała, uśmiechając się nikle.
- Jak kot potraktowany cruciatusem. - zaśmiał się, a ona na ten widok nie mogła się nie uśmiechnąć.
- Czyli w granicach normy.
- A teraz tak poważnie. - uśmiech w jednej chwili zszedł mu z ust. - Co zamierzasz zrobić?
- Co masz na myśli?
- Nie wierzę w to, że tak szybko się poddajesz. Twój charakter ci na to nie pozwala, więc ponowie pytanie: co zamierzasz dalej zrobić?
- I tu się mylisz. - odpowiedziała, przenosząc wzrok na podłogę pod swoimi stopami. - Już się poddałam. Nie widzę rozwiązania z tej sytuacji, a nie mogę poświęcić milionów ludzi tylko dlatego, że chce żyć. - spojrzała na niego z całą powagą jaką posiadałaa w sercu. - Jestem horkruksem i muszę wziąć za to odpowiedzialność, Victor.
- A za swoje uczucia bierzesz odpowiedzialność? - stanął przed nią, patrząc z wyrzutem. - Snape cię kocha i teraz on będzie cierpiał najbardziej. Czy za to też weźmiesz odpowiedzialność?
- Victor to nie jest takie proste..
- I nigdy nie będzie.
- To co ja mam zrobić? - mimowolnie podniosła ton. Naprawdę była już tym wszystkim zmęczona.
- Gdzie jest Snape?
- W północnej części Norwegii, ale po co ci to wiedzieć?
- Wyruszam po niego. Musicie porozmawiać. - odwrócił się i ruszył w stronę drzwi, a Luna od razu zeskoczyła z blatu.
- Victor nie rób tego. - złapała go za ramię, zatrzymując go. - On nie może przerwać misji. Jego ma tu nie być, kiedy to się stanie, rozumiesz?
- Rozumiem, ale nie zgadzam się z tym. - wyrwał się z jej uścisku i ruszył ponownie w stronę drzwi.
- Victor! - krzyknęła na niego zła, ale jego już nie było. Deportował się. Nagle poczuła rozdzierający ból. Trzy razy bardziej intensywny niż najsilniejszy ból jaki kiedykolwiek czuła. Upadła na kolana, próbując złapać oddech, ale nie mogła. Jakby coś trzymało w objęciach jej klatkę piersiową, nie pozwalając oddychać. Próbowała myślami wpłynąć do umysłu Victora, ale nie potrafiła wybiec nimi poza dom. Straciła równowagę i przewróciła się na bok. Próbowała odizolować się od bólu, ale jej magia była zbyt słaba. Harry, Ron i Hermiona na pewno zniszczyli kolejnego horkruksa, a właściwie przypuszczała, że trzy naraz. Nie potrafiła dłużej stawiać oporu i poddała się, a cały ból wlał się w jej ciało i umysł. Oczy zaszły jej mgłą, a potem ciemnością. Utrzymywała mimo wszystko swoją świadomość, ale nie na długo. Chwilę potem straciła przytomność.

   Luna miała od czasu do czasu prześwity świadomości, ale była pewna, że wyobraźnia się z nią droczy. Czuła miękki materiał prześcieradła i przyjemne ciepło kołdry.. kołdry i jeszcze kogoś. Mimowolnie jej usta wydawały z siebie dźwięki. Niektóre były tylko pomrukami, a inne pojedynczymi słowami.
- Victor.... nie idź. - mruknęła przekręcając się i wtulając w tors Severusa, a ona zmarszczył brwi, słysząc, że przez sen mówi o jego przyjacielu.. nie o nim. - Severus... on nie może.. wiedzieć. - czuł jak jej drobne ciało się skuliło, więc przytulił ją mocno do siebie, jednocześnie uważnie słuchając co mówi przez sen. - Mój.. plan.. Sev.... kocham cię... mój plan.. plan...

   Białowłosa obudziła się z bólem głowy, leżąc na podłodze. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i ktoś wszedł.
- Luna! - od razu rozpoznała głos Snape'a. Podbiegł do niej i wziął ją na ręce, kładąc po chwili na łóżku. Otworzyła oczy i spojrzała na niego.
- Severus. - jej głos był słaby i zachrypnięty.
- Nic nie mów. Musisz odpoczywać.
- Co.. się stało? - zapytała, a on położył się obok niej, głaszcząc ją po policzku.
- Kiedy wróciliśmy z Victorem już byłaś nieprzytomna. Leżałaś, trzęsąc się na podłodze w kuchni. - zamilkł na krótką chwilę, po czym znowu się odezwał. - Martwiłem się o ciebie. Bałem się, że już się nie obudzisz.
- Myślę, że zniszczyli horkruksy. - zmieniła szybko temat. Nie chciała go bardziej dobijać. - Nie wiem ile.. może dwa..
- Coraz bliżej końca. - skwitował.
- Wychodzi na to, że.. zostałam tylko ja i Harry. - wtuliła się mocno w jego tors, czując jak do oczu napływają jej łzy.
- W nocy mówiłaś o planie... że nie mogę się o nim dowiedzieć. O co chodziło?
- O nic.. pewnie coś mi się śniło. - schowała twarz w jego ramionach i zamknęła oczy.
- Luna, znam cię. - podniósł się do siadu i spojrzał na nią poważnym wzrokiem.
- Severus.
- Mów. - warknął, a ona skuliła się.
- Miałam nadzieję, że kiedy się spotkamy to chociaż raz nie będziemy się kłócić. - szepnęła, a Snape bez słowa wstał. - Severus. - jęknęła zrezygnowana, ale on nie zareagował. - Umieram! Severus, do cholery! - wstała zła i jednocześnie załamana. - Umieram. Dotarło to do ciebie?! - zacisnęła dłonie w pięści i podeszła do niego. - Snape! - krzyknęła po raz kolejny, ale kiedy znowu nie zareagował ze złości zaczęła uderzać rękoma w jego plecy. Nie robiła tego mocno w końcu nie chciała zrobić mu krzywdy. Chciała tylko, żeby zwrócił na nią uwagę. Na tą żywą dziewczynę. - Myślisz, że tylko tobie jest ciężko?! - czuła jak łzy wzbierają w jej oczach. - Myślisz, że ja się nie boję? - zapytała, dalej próbując zwrócić jego uwagę. - Myślisz, że ja naprawdę nie chciałabym żyć?! Z tobą?! - rozpłakała się, kładąc dłonie na jego plecach, na wysokości swojej głowy. - Naprawdę.. bardzo chciałabym spędzić z tobą całe życie... Chciałabym patrzeć jak się śmiejesz.. jak się na mnie denerwujesz... jak wyrzucasz mnie z gabinetu, bo pomyliłam składniki. - zaśmiała się przez łzy na to wyobrażenie, po czym wybuchnęła jeszcze większym płaczem, a jej ciało zaczęło bardzo drżeć. - Ale nie mam całego życia na to. - powiedziała, starając się opanować swój głos. - Mam tylko ciebie, bo mam.. prawda? - zapytała, patrząc na niego z mieszaniną strachu, bólu, łez i bezsilności. - Severus?
- Masz... - odpowiedział głosem, którego się nie spodziewała. Głosem, który się załamywał. Powoli odwrócił się do niej i mogła wreszcie zobaczyć jego twarz. Była tak samo zmęczona jak jej. Jego oczy szkliły się, a policzki były mokre od potoku łez. Gwałtownym ruchem przyciągnął ją do siebie, obejmując ramionami. - Przepraszam, Luna. - dłońmi złapał ją za uda i podniósł, przytulając jeszcze mocniej. Kołysał się powoli, próbując uspokoić swoją małą dziewczynkę, która trzęsła się jak galareta. - Nigdy cię już nie zostawię. Kocham cię, mała. - uśmiechnął się smutno na wspomnienie ich pierwszego spotkania. Wtedy też ją tak nazwał, ale zupełnie nie podejrzewał, że oboje znajdą się w tym miejscu, w którym są teraz.
- Ja ciebie też, Sev. - szepnęła drżącym głosem. - Za pierwszym razem byłeś gorszym dupkiem. - zaśmiała się cicho, a on położył ją na łóżku, pochylając się nad nią.
- Byłem gorszy? - wsunął dłonie pod jej bluzkę i zaczął ją łaskotać. - Ja? Dupkiem? - zaśmiał się, słysząc jej szczery i głośny śmiech. Taka chwila była im potrzebna, żeby wzmocnić łączącą ich więź, żeby wszystko z nich zeszło, i żeby w końcu mogli sobie w pełni zaufać.
- Przestań! To łaskocze! - próbowała się wydostać spod czarnowłosego, ale był zbyt silny, a łaskotki zbyt intensywne.
- Poddajesz się? - zapytał, przestając na chwilę, aby mogła złapać oddech.
- Nigdy. Nawet sam Mistrz Eliksirów nie ma ze mną szans! - zaczęła go łaskotać, ale on nadal wisiał nad nią niewzruszony. - Chyba przegrałam.
- Na pewno przegrałaś! - ponownie rzucił się do łaskotania i przestał dopiero, kiedy ich twarze dzieliły centymetry. Pod wpływem chwili pocałował ją, a Luna nie zamierzała być dłużna. - Kocham cię. - mruknął tuż przy jej uchu na co zadrżała. Snape wsunął dłoń pod jej bluzkę i zaczął błądzić opuszkami palców po jej skórze, obdarowując jednocześnie jej szyję delikatnymi pocałunkami. Powoli zaczął ściągać jej bluzkę, a Luna nie protestowała. Po chwili białowłosa leżała w samej bieliźnie, a Snape pochylał się nad nią, będąc tylko w spodniach. Drobnymi dłońmi zaczęła gładzić jego tors, nie omijając żadnej blizny, która pozostawiła po sobie ślad wspomnień. Ich wspomnień.
   Nagle drzwi od pokoju otworzyły się szeroko i wpadł Victor.
- Ależ wy jesteście szybcy! - zaśmiał się i rozsiadł na fotelu, podczas gdy Luna szybko zasłoniła się kołdrą. - Wystarczyło zostawić was samych w pokoju na piętnaście minut.
- Wypad stąd. - warknął Snape ku większej uciesze brązowowłosego.
- Nie macie pojęcia jak się cieszę, że się godzicie.. w ten sposób. - zaśmiał się, po czym wstał, czując na sobie mordercze spojrzenie przyjaciela. - Spokojnie gołąbki, już wychodzę! - ruszył rozbawiony w stronę drzwi, a kiedy już przeszedł przez próg odwrócił się do nich. - Swoją drogą. Luna masz strasznie piękne ciało! - uśmiechnął się i zamknął drzwi, zapobiegając tym samym atakowi ze strony Snape'a.
- Kretyn. - skwitował i szybkim ruchem zdjął z Luny kołdrę. Chwycił ją w pasie i posadził ją sobie na kolana. - Ale w tym jednym miał rację. Jesteś naprawdę piękna. - uśmiechnął się, widząc jak jej policzki zarumieniły się. - Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytał po chwili ciszy.
- Nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak teraz, a ty się jeszcze pytasz. - pocałowała go drapieżnie, po czym uśmiechnęła się. Naprawdę nigdy nie było jej tak dobrze jak w tej jednej chwili, której nigdy nie zapomni. Nawet po drugiej stronie.

10 komentarzy:

  1. O łał! Wiesz, tak dawno tu nie zaglądałam że musiałam przeczytać sobie poprzedni rozdział ☺ Fabuła jest świetna, scena z godzeniem się przypomina mi trochę hgss bez cukru. To chyba rekord, dwa rozdziały jednego dnia! Mam nadzieję że tutaj również rozdziały będą pojawiać się regularnie chociaż ze smutkiem zauważam że opowiadanie chyba dobiega końca... No nic, pozdrawiam i życzę dużo weny twórczej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak to zrozumiałe. Sama musiałam przeczytać 5 poprzednich, bo zapomniałam na czym skończyłam pisać :/.
      Oh, naprawdę? Szczerze nie zabrałam się jeszcze za tego tasiemca, ale jestem do tego szczególnie namawiana przez jedną osobę i wiem, że jest to naprawdę dobra, ba, świetna historia! (Miona.. Ty wiesz, że ja mówię o Tobie! - chociaż pewnie przeczytasz to za bardzo długi czas :3).
      Tak czy siak, jest mi bardzo miło, że tak Ci się spodobał rozdział. Co do rekordu.. cóż, muszę przyznać Ci rację! xD
      Zdecydowanie i tu i na "As the only.." rozdziały NIE będą pojawiały się regularnie. Jestem zbyt niezorganizowaną osobą, by pojawiały się umownie co 2-3 dni, jednakże na pewno zauważycie, że dodawane będą częściej. Być może codziennie, co dwa dni lub co trzy. Ciężko mi stwierdzić, ale to zawsze coś lepszego niż tydzień lub dwa, prawda?
      Niestety masz rację i opowiadanie powoli chyli się ku upadkowi w stronę zakończenia. Tak mi smutno, bo to mój pierwszy blog z opowiadaniem, który prowadziłam i czuję tak ogromny sentyment, że aż pewnie będę przedłużała opowiadanie tak długo jak będę mogła, ale też w granicach rozsądku!

      Usuń
    2. Ja również namawiam do przeczytania bez cukru bo jak na razie nie znalazłam lepszego bloga sevmione. Oczywiście uwielbiam inne blogi ale ten powala na kolana. Spokojnie, rozumiem że rozdziały nie będą pojawiać się co 2 dni zawsze. Po prostu mam nadzieje że nie będziesz nas opuszczać na tydzień lub dwa ☺ . Teraz już wiem że tak się nie stanie 😊

      Usuń
    3. W końcu znajdę tyle czasu, aby móc przeczytać! :3
      Na pewno tak się nie stanie, zwłaszcza że tego czasu mam teraz troszkę więcej.

      Usuń
  2. Jeej!
    Od dwóch miesięcy czekam aż coś tu się stanie, a tu... Znowu klapa. xD Akcja nie poszła za bardzo do przodu jak dla mnie i moja ciekawość nie została zaspokojona. Oj ty nie dobra ty!

    Pozdrawiam,
    Lisiasta A.! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale za ,,pikantny" opisik ;) masz plusa :D

      Usuń
    2. Ah, wiem. Jestem taka zła xD. Jednakże gdybym poszła do przodu z akcją to zakończyłoby się opowiadanie po dwóch rozdziałach, a planuję zakończyć dopiero na 30, więc jeszcze 5 rozdziałów przede mną! Jakoś trzeba to zagospodarować! :3

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. No a gdzie kontynuacja?! NO GDZIE?! :C
      Tu dzikie seksy mają być, a ty przerywasz! No wiesz ty co! :'C

      Usuń
  3. W moim odczuciu Severus Snape zasłużył na to, aby zginąć w nieco inny sposób niż przez jakiegoś węża ;). Wszyscy wiemy, że Dumbledore to kawał intryganta, czy zlecił tajemniczej postaci uratować mistrza, aby teraz jego hodować na rzeź? Jaki z tym wszystkim ma związek Grindelwald i ojciec Snape'a? Czy złote trio nadal będzie razem i odnajdą się w zbyt bezpiecznej rzeczywistości bez Voldemorta? W którą pójdą stronę? I najważniejsze.. Co z panną Granger?
    zapraszam Cię gorąco:

    proces-fanfic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń