poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział 24

   Witajcie miśki moje! Oto 24 rozdział i tak małymi kroczkami zbliżamy się do końca opowiadania! Strasznie opornie idzie mi pisanie albo przez brak weny albo przez świadomość, że czas zakończyć historię Luny i Severusa? No nic. Chciałam dodać rozdział wczoraj, jednak musiałam wprowadzić kilka poprawek i tak oto w całej swej okazałości pojawia się dzisiaj! Zapraszam Was do czytania i oczywiście do komentowania!
                                                                                                            Isa
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

   Poczuła piekący ból w całym ciele, a z jej ust wydobył się krzyk. Podniosła się jak oparzona, otwierając oczy i rozglądając się dookoła po śnieżnobiałym pomieszczeniu. Dopiero po chwili obraz zaczął się wyostrzać, a pomieszczenie okazało się być skrzydłem szpitalnym. Nie minęła nawet minuta i zjawiła się Pomfrey.
- Co ty najlepszego wyprawiasz? - zapytała oburzona, jednocześnie patrząc na nią zmartwionym spojrzeniem. - Powinnaś leżeć i odpoczywać! Twoje ciało jest wycieńczone.
- Czuje się całkiem dobrze. - wzruszyła ramionami, siadając na brzegu łóżka.
- Tak ci się tylko wydaje, bo leki jeszcze działają. - odparła i w tym samym momencie przez drzwi wkroczył Dumbledore wraz z McGonagall. Poppy od razu do nich podeszła i opowiedziała im coś z nadzwyczajnym wzburzeniem, po czym na jej twarzy zaczęła malować się panika. Opiekunka Gryffindoru zabrała ją ze sobą, wychodząc na korytarz, natomiast dyrektor podszedł do Luny.
- Jak się czujesz? Przyznam, że zaniepokoiła mnie twoja utrata przytomności.
- Harry zniszczył horkruks, o którym panu mówiłam? - zapytała, ignorując jego wcześniejszą wypowiedź, na co tylko kiwnął głową. - Dobrze.
- Powiedz co teraz zamierzasz? Poppy oglądając cię zauważyła znak Voldemorta. Bądźmy szczerzy. - zaczął spokojnym tonem. - Nie możesz tu zostać. - usiadł na łóżku obok niej, a ona tylko prychnęła.
- To było oczywiste. - wstała i skierowała się w stronę drzwi, jednak głos Dumbledore'a zatrzymał ją w miejscu.
- Jak mniemam to nie było częścią twojego planu.
- Mam bardziej subtelny zarys niż może się to wydawać. - stwierdziła i obróciła się. - Profesorze mam do pana prośbę.
- Zatem słucham.
- Ma go tu nie być, kiedy wszystko się zacznie. - powiedziała cicho, przymykając na chwilę oczy. - Nie chce, żeby patrzył na mnie tak jak na Lily.
- Zgoda. - kiwnął głową. - Jednakże do tego czasu pragnę, abyś była bezwzględna niezależnie od tego kogo napotkasz na drodze. - dodał, podnosząc się. Luna skinęła wręcz niezauważalnie głową, po czym wyszła.
 W ciągu paru minut znalazła się w swoim dormitorium.
- Luna. - przywitała ją Hermiona.  - Co ci się stało?
- Nic. - odpowiedziała krótko, po czym wyjęła swoją torbę i zaczęła wrzucać do niej ubrania.
- Co robisz? - podeszła do niej i obróciła przodem w swoja stronę, a na jej twarzy wymalowane było zdziwienie, kiedy białowłosa wymierzyła w nią różdżką.
- Wynoszę się stąd, a ty lepiej się odsuń. Nie chcę zrobić ci krzywdy. - powiedziała twardo i schowała różdżkę, zakładając torbę przez głowę. Szybkim krokiem skierowała się w stronę wyjścia, jednak Hermiona ruszyła za nią. Próbując ignorować przyjaciółkę, zeszła do pokoju wspólnego, do którego weszli właśnie Ron i Harry.
- Co jest? - rzucił Ron.
- Musicie mi pomóc. Luna odchodzi. - odparła Hermiona, stając z boku.
- Niech idzie. - fuknął Harry, a Luna nawet nie zareagowała.
- Przesuńcie się albo ja zrobie to za was. - syknęła, wyciągając różdżkę.
- Celujesz w nas różdżką? - patrzył na nią z niedowierzaniem brunet. Po chwili obydwoje mierzyli w siebie różdżkami, a po ich minach można było domyślić się, że nie jest to sprzeczka "przyjaciół", a pojedynek wrogów. W milczeniu wymieniali między sobą spojrzenia, po czym Luna zaczęła rzucać zaklęcia w jego stronę. Harry nie zostawał w tyle i już po chwili pokój wspólny Gryffindoru, miejsce które łączy zamieniło się w pole walki. Kilka sekund nieuwagi i brunet skończył na podłodze, tracąc chwilę wcześniej przytomność.
- Drętwota! - syknęła, po czym ciało Rona również upadło, a zaraz za nim i Hermiona. Białowłosa podeszła do "przyjaciół" i kucnęła obok nich. - Kiedyś to zrozumiecie. - szepnęła, po czym wyszła pośpiesznie na korytarz. Minęło kilkanaście minut i znalazła się poza murami Hogwartu, deportując się do letniskowego domu, ukrytego pośród gęstych lasów.


- Gdzie ona jest, Albusie? - syknął, wchodząc do jego gabinetu.
- Dzień dobry Severusie. - uśmiechnął się do niego życzliwe.
- Daruj sobie uprzejmości. Gdzie jest Luna? Podsłuchałem rozmowę Potter'a i jego bandy, ponoć obezwładniła ich i zniknęła.
- A co ja mam z tym wspólnego? - spojrzał na niego zza połówek swoich okularów.
- Albusie nie jestem głupcem. Masz z tym coś wspólnego. - warknął groźne, opierając się rękoma o jego biurko.
- Nie mylisz się. Poppy zauważyła na jej przedramieniu znak przynależności do Voldemorta. I ja wiem i ty wiesz dlaczego, ale reszta nie może wiedzieć.. - przerwał, a za chwilę Snape dokończył za niego.
- Dlatego odeszła. - wyprostował się, zaciskając dłonie w pięści. - Kurwa. Zawsze musi wpakować się w kłopoty.
- Severusie. - upomniał go dyrektor, po czym przeszedł się po gabinecie. - Chcę, abyś coś dla mnie zrobił.
- Słucham.


   Minęło kilka tygodni, a Luna nie wychodziła poza dom. Chciała przeczekać, aż do ataku na Hogwart bez jakiegokolwiek towarzystwa. Praktycznie przez całe dnie czytała książki, bo tylko tego miała pod dostatkiem. W przerwach od czytania, zastanawiała się co się dzieje z Severusem. Bardzo za nim tęskniła, jednak wiedziała, że nie spodoba mu się to co zamierza zrobić. Za wszelką cene chce ją chronić. Pochłonęło go to tak bardzo, że przestał zwracać na nią uwagę. Ironia, prawda?
- Tu jesteś. - zaśmiał się, stając obok fotela, w którym zasnęła białowłosa. Położył dłoń na jej ramieniu i potrząsnął nim lekko, budząc ją przy tym.
- Jeszcze pięć minut, Sev. - mruknęła cicho, obracając się twarzą do niego i nakrywając kocem, aż na głowę. Mężczyzna nachylił się nad nią i dłonią dotknął jej policzka.
- Wstawaj, księżniczko.
- Księżniczko.. - powtórzyła za nim, niechętnie otwierając oczy. - Victor. Co tu robisz?
- Severus zniknął. Myślałem, że jest z tobą, a tu taka niespodzianka. - wyjaśnił, cały czas opierając się łokciami o fotel.
- On nie wróci. Przynajmniej na razie. - podniosła się do siadu
- Całkiem sporo wiesz, co? - uśmiechnął się. - Zrobię ci herbatę. - odwrócił się i skierował do kuchni.
- Czemu jesteś taki miły? - zmrużyła oczy i spojrzała na niego podejrzliwie.
- Ty tak serio? - zapytał z uśmiechem na twarzy, a ona kiwnęła głową. - Dziewczyno! - zaśmiał się głośno, widocznie rozbawiony całą sytuacją. - Severus Snape coś do ciebie czuje. Jeśli nie jesteś boginią to ja już nie wiem.
- To nadal nie wyjaśnia wszystkiego. - mruknęła, opierając głowę o oparcie fotela.
- Byłem przy nim, kiedy stracił Lily. Wierz mi, że człowiek nie może wyglądać gorzej niż on w tamtym okresie. - odwrócił się do niej i podszedł, podając jej kubek z gorącym płynem. - A ty jesteś dla niego ważniejsza. Nie umiem sobie wyobrazić go w gorszej sytuacji niż tamta, dlatego właśnie będę troszczył się o ciebie tak, jak chciałby robić to Sev.
- Będziesz musiał być przy nim, kiedy wszystko się skończy. - powiedziała cicho i upiła łyk.
- O czym ty mówisz? Chyba nie zamierzasz go zostawić? - usiadł naprzeciwko, wpatrując się w nią z powagą.
- Nie w tym świecie. - odparła tajemniczo, a jej wzrok utkwił w tafli napoju. Minęło parę minut i w końcu otrząsnęła się z zamyślenia. - Wracasz do Malfoy Manor?
- Nie. Czarny Pan wysłał mnie po ciebie, ale ty chyba nigdzie się nie wybierasz. - uśmiechnął sie.
- Porozmawiam z nim. Poza tym.. przyda mi się jakieś towarzystwo. Jeden dzień dłużej sam na sam z moimi myślami, a zwariuje. - kąciki jej ust podniosły się delikatnie ku górze, a on wybuchnął śmiechem.
- Widzę w tobie drugiego Snape'a. To całkiem zabawne. - dodał, nadal się śmiejąc. - Pewnie często się kłócicie, co? Dwa uparte charaktery.
- To prawda, ale z reguły ja mam rację.
- On na pewno myśli tak samo. - rozsiadł się wygodnie w fotelu i spojrzał na tańczący ogień w kominku. - Tęsknisz za nim?
- Ja.. - była bardzo zaskoczona jego bezpośredniością i umiejętnością obserwacji. Spuściła głowę w dół i westchnęła. - Każdego dnia. Chciałabym, żeby był tutaj.
- Więc dlaczego go nie ma?
- Dlaczego mi zadajesz to pytanie, a nie jemu? - zapytała, po czym upiła łyk herbaty.
- Bo to ty znasz odpowiedź. - posłał jej miły uśmiech, po czym wrócił do wpatrywania się w ogień.
- Myślę, że..  - przerwała, zastanawiając się nad tym co właściwie powiedzieć. - Chce mnie uratować, ale przez to traci mnie tu i teraz.
- Chce mieć cię przy sobie do końca życia. Dziwisz mu się?
- Nie, ale.. nie rozumiesz, Victor.
- To mi wytłumacz. - zaśmiał się i spojrzał na nią.
- Nie przeżyje wojny.
- Wystarczy, że ktoś będzie cię chronił. To trudne, ale nie jest niemożliwe. Gdybyś tylko.. - chciał powiedzieć coś więcej, ale Luna zaczęła kiwać przecząco głową.
- Nie rozumiesz. Ja nie mogę przeżyć.
- O czym ty mówisz? - wyprostował się, a jego twarz przybrała poważny wyraz.
- Jeśli przeżyję ta wojna nigdy się nie skończy. - wstała i odłożyła kubek. - Dlatego potrzebuje Severusa teraz. Dopóki jeszcze jest to "teraz". - dodała cicho i odwróciła się, wchodząc po schodach na górę. - Gdybyś czegoś potrzebował, będę w swoim pokoju. - powiedziała, a on kiwnął tylko głową, po czym zniknęła z pola widzenia.
 Przeszła przez korytarz i weszła do jasnego pomieszczenia. Stanęła koło drzwi, po czym zamknęła je za sobą. Usiadła na łóżku i wpatrywała się w las za oknem. Tak bardzo chciała, żeby był przy niej.
- Severus... Przepraszam. - szepnęła, otulając się ramionami, a po jej policzku spłynęła jedna, samotna łza.

7 komentarzy:

  1. Isness. Jeżeli zabijesz Lunę, to ty będziesz kolejną zamordowaną osobą. :V Oczywiście w nieznanych okolicznościach i przez nieznanego mordercę. :V

    A tak na serio: Jak możesz?! Jak możesz ZABIJAĆ Lunę i tym samym niszczyć resztkę serca Severusa?! Aghrr ;_; Czemuuuuuuuuuuuu

    Pozdrawiam,
    Szach Mat.

    Ps: Nie będę sobą, jeżeli w przyszłości nie dostaniesz wiersza na całą stronę A4... To tak btw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha i to wcale nie będziesz Ty!
      Jestem bardzo okrutną osobą, powinnaś już o tym wiedzieć :3

      Uuuuu nie mogę się doczekać! <3

      Usuń
    2. Czekam na Tajemnicy Zdarzeń na Twoją zacną osóbkę. ;)

      Usuń
    3. Miałam drobny poślizg, ale już pozostawiłam po sobie ślad :3

      Usuń
  2. No comment. Smutno mi i nie wiem co powiedzieć...
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Isness! Nominuję Cię do Liebster Blog Award, po pytania zajrzyj tutaj: http://hgsstajemnicazdarzen.blogspot.com/

    Pozdrawiam,
    Szach Mat

    OdpowiedzUsuń